Wiele
razy przysiadałam już do tematu zakładania bloga z myślą o czym właściwie
miałabym pisać i po co to wszystko, skoro życie dzieje się tu i teraz i jak do
tej pory świetnie obywałam się bez większych medialnych ingerencji w
jakikolwiek aspekt mojego życia. Nowy Rok wszedł jednak ze swoimi buciorami w
kalendarz po raz kolejny, a ja pomyślałam „Hej, dlaczego jednak nie założyć tego
bloga” i tak to się zaczyna.
Do
końca (ani właściwie od początku) nie wiadomo jak ta cała przygoda się potoczy,
jednak chcę spróbować, bo dlaczego by nie. Nie znam się na wielu sprawach na
topie w blogerskim świecie, takich jak moda czy zaawansowana uroda, nawet ze spontanicznymi
wyjazdami ostatnio nie bardzo mi wychodzi, bo te prozaiczne problemy życia
ciągle wchodzę mi w drogę, a to wyrostek pęknie, a to urlopu nie ma, a to
trzeba wyłożyć dziewięć stówek, żeby wymienić pralkę. Jednak to co wcześniej
napisałam nie jest bynajmniej wynajdowaniem sobie problemów czy obwinianiem
wszechświata za wszystko co nie tak, raczej tylko przyznaniem się, że może nie
do końca w moim życiu panuje wystarczająco dużo „Hygge”, żeby zacząć pisać o
nim blog, więc do lifestyle’owego poziomu Kasi Tusk będzie tu raczej daleko.
Jest jednak jedna rzecz, w której czuję się bardzo dobrze i może warto o tym
napisać. Może Ty to przeczytasz, a może ja nadam sobie odrobinę samodyscypliny
w postaci regularnego pisania bzdurek, które mnie ucieszą, bo w sumie 10 lat
temu nawet lubiłam pisać (szkoda, że dzisiaj z takim zamiłowanie nie piszę
referatów z ekonomii). Otóż tą fuchą, w której jestem całkiem niezła jest planowanie spontaniczne. Tak nazwałam
fenomen mojego niesamowitego zamiłowania do posiadania jakiegoś planu, zawsze i
na wszystkie okazje, jednocześnie jednak takiego, który jest wrażliwy na
działanie czynników zewnętrznych i wewnętrznych co sprawia, że zmienia się z co
najmniej wysoką częstotliwością.
Ciężko
zrozumieć? Mam w takim razie nadzieję, że jeszcze się tutaj pojawisz a ja krok po
kroku wytłumaczę Ci wszystko. Do zobaczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz